
Około 300 metrów od granicy z Białorusią, na pole wsi Polatycze koło Terespola wczoraj wieczorem spadł obiekt latajacy, którego części będzie badała Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Podczas dzisiejszej konferencji podano, że dron nie był uzbrojony. Na miejscu znaleziono jednak ślady nadpaleń.

Aktualizacja: - Na ten moment mogę powidzieć, że przesłuchani zostali świadkowie, w tym osoba, która usłyszała odgłos. W tej chwili trwają czynności na polu kukurydzy, na które spadł dron. Pole przeczesywane jest centymetr po centymetrze. Odnaleziono dwanaście głównych części drona plus kilkaset drobnych, które również zostały zabezpieczone. Znaleziono m.in. skrzydla z oznaczeniami cyrlicą i niewielki silnik z numerami. Większość części drona są ze styropianu i drewna. Wiemy już na pewno, że nie był on uzbrojony. Na polu wypaliło się jedynie paliwo, ale nie spowodowało ono pożaru - powiedziała kilka minut temu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszka Kępka - podczas spotkania z dziennikarzami w Polatyczach.
Jak dodała, dron spadł ok. 500 metrów od najbliższych zabudowań i ok. 300 metrów od granicy z Białorusią. Jego rozbicie się na polu nie spowodowało żadnych zniszczeń. Nikt nie odniósł obrażeń. - Na miejscu widoczne jest jedynie drobne wgłębienie wskazujące na miejscu upadku - podała prokurator.
Oględziny na polu mają zostać ukończone jeszcze dzisiaj. Prowadzi je Żandarmeria Wojskowa we współpracy z prokuraturą. W ramach prowadzonych działań zabezpieczono już zapis z monitoringu SG, ale śledczy nie zdradzają, co udało się nagrać. Ostrożnie podchodzą również do odpowiedzi na pytanie o charakter samego drona. - Informacji na temat czy był to dron przemytniczy, czy wojskowy nie mam. Jest za wcześnie, żeby oceniać - powiedziała prokurator Kępka. Służby będą badać m.in. trajektorię i kierunek lotu obiektu. - Miejsce zostało zabezpieczone tak dokładnie, że biegli na pewno będą w stanie to ustalić - przewiduje prokuratura.
Ocena skąd pochodzi dron ma zostać ukończona w ciągu kilku tygodni. Najbardziej prawdopodobny scenariusz wskazuje na kierunek białoruski. Czy zatem jest to prowokacja ze strony naszego sąsiada? - Takich danych nie mamy, ale obecnie takiej możliwości nie możemy wykluczyć - podała prokurator.
__
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Rejonowej w Lublinie, Agnieszka Kępka, poinformowała o tym, że dron, który spadł przy białoruskiej granicy prawdopodobnie nie był uzbrojony w materiał wybuchowy. Eksplozji tym razem nie było. Podobnie jak przy podobnych znaleziskach, w tym w powiecie tomaszowskim także tutaj na odnalezionych częściach znajdowały się napisy wykonane cyrylicą.
Na miejscu pracują służby, w tym Żandarmeria Wojskowa, prokuratorzy i policja. Badaniem sprawy początkowo zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej, ale dzisiaj śledztwo przejął wydział do spraw wojskowych Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Odnalezienie szczątków latającego obiektu było możliwe dzięki sygnałowi od świadka, który słyszał drona latającego w pobliżu granicy polsko-białoruskiej. Informacja ta dotarła do Nadbużańskiego Oddziały Straży Granicznej, która jak poinformował nas rzecznik, na miejsce w niedzielę wieczorem wysłała patrol z własnym dronem wyposażonym w systemy pozwalające na nocną identyfikację. Ten namierzył miejsce rozbicia się bezzałogowca.
Żandarmeria przesłuchała już świadków, zarówno osobę, która zgłosiła sprawę po usłyszeniu przelotu obiektu oraz samych strażników NOSG. Jak zaznaczyła prokurator Kępka, zabezpieczany jest także monitoring, który może pozwolić na ustelenie trajektorii lotu drona, w tym kierunku z którego nadleciał. Dzisiaj na polu prowadzone były pomiary odległości pomiędzy odnalezionymi częściami maszyny, które posłużą do badań przez powołanych biegłych.
W związku z incydentem w Polatyczach wojewoda lubelski, Krzysztof Komorski, zwołał sztab kryzysowy. - Na obecną chwilę wszyscy wiedzą, co mają robić. Są ze sobą w bezpośrednim kontakcie, a ta łączność i wymiana informacji jest w tym momencie kluczowa - powiedział wojewoda cytowany przez PAP.
Polatycze to wieś położona ok. 2 km od Terespola oraz niecałe 3 km od granicy z Białorusią. Jej pola sięgają do rzeki Bug. Obiekt kilkaset metrów od rzeki. Obecnie cały teren znaleziska jest zabezpieczany przez służby.
Przypominamy, że to już kolejny podobny przypadek w naszym województwie. W sobotę szczątki innego drona znaleziono na polu w miejscowości Majdan-Sielec w powiecie tomaszowskim, ok. 20 km od Zamościa. Na razie nie wiemy, czy był to obiekt wojskowy, czy cywilny. Wcześniej, w sierpniu, na pole kukurydzy w Osinach spadł i eksplodował wojskowy dron typu Shahed powodując uszkodzenia okien w jednym budynku oraz falę uderzeniową, która była odczuwalna w promieniu kilku kilometrów od wybuchu.
